Szczególnie w ostatnich miesiącach wszystko stanęło na głowie. Wydawcy stron www mają coraz mniej wejść organicznych, a firmy zajmujące się pozycjonowaniem zgłupiały i nie wiedzą co się dzieje. Kto zyskuje i dlaczego? Czy już zawsze tak musi być? Dlaczego Wyszukiwarka Google jest potentatem?
Wyszukiwarka Google i daleko, daleko nic
Kiedyś Google był wyszukiwarką. Wystarczyło napisać interesujący tekst na konkretny temat, w adresie podstrony umieścić tytuł lub 2-3 słowa kluczowe, poprawnie opisać: tittle, opis i słowa kluczowe. Była pewność, że mimo konkurencji, taka podstrona szybko znajdzie się w czołówce stron poruszających ten sam temat, a osoby zainteresowane trafią od razu do poszukiwanych treści. Niestety Google stał się potentatem i w pełni wykorzystuje swoją dominującą pozycję. W końcu korporacje są od tego, żeby zarabiać.
Ta sama strona o której napisaliśmy wyżej (a przecież takich stron jest podobno bilion czyli tysiąc miliardów), w innych wyszukiwarkach jest w czołówce, ale nie w Google. Bing, Yandex, Yahoo, Baidu, DuckDuckGo (łącznie mające mniej niż 10% wszystkich wyszukiwań) pokazują każdemu prawdziwy obraz tego, co jest ciekawe i na temat. Google woli takie strony „schować” jak najniżej, a jej specjaliści wiedzą jak robi się mechanizmy, które to powodują. W końcu to Google ustala zasady gry.
Reklamy w wyszukiwarce Google
Po co za darmo pokazywać strony www ciekawe i na temat, skoro to samo można robić za konkretne pieniądze. Jeśli firma której mocno spadły statystyki nie zapłaci za Google Ads, będzie schowana przed potencjalnymi klientami. „Kogo nie ma w Internecie, ten nie istnieje” – mówi popularne powiedzenie. My je zmienimy: Kogo nie ma w Google, nie istnieje.
Do dziś fachowcy od SEO posługują się określeniem pozycji jakiejś strony w wynikach wyszukiwania, mówiąc po prostu: jak będziesz na pierwszej stronie wyników – jest dobrze. Bo dalej, jak pokazują badania, trafia tylko ułamek tych co używali wyszukiwarki Google.
Wyniki wyszukiwania
Jak obecnie wygląda pierwsza strona wyników wyszukiwania w Google na popularne hasła? Najpierw wyświetla 3 strony jako reklama płatna, potem 10 stron niepłatnych i pod nimi 3 kolejne strony których właściciele zapłacili Google. Krótko mówiąc, jeśli masz to nieszczęście, że twoje strona jest na jakąś frazę w Google jedenasta, aby do niej dotrzeć, Internauta musi przejrzeć wyniki 16. stron. Zamiast na pozycji 11 jesteś pokazywany na 17-ej. Chyba, że przed tobą na „drugiej stronie” wyświetli się jeszcze 3 strony płatne, to jesteś na 20-ej. 11 a 20, to kolosalna różnica, to tylko w sporcie i Internecie.
Google ustala zasady gry
W 1996 r. Google było projektem dwóch studentów, którzy na pewno chcieli dobrze. Dziś jest potentatem i to MY do tego doprowadziliśmy. Lenistwo powoduje, że nie chcemy korzystać z innych wyszukiwarek, gdzie wyniki są rzeczywistym, a nie zmanipulowane lub opłacone. Podejrzewam, że połowa Internautów (szczególnie tych młodych) nie jest w stanie podać nazwy jakiejkolwiek innej wyszukiwarki niż Google.
Dziś to Google dyktuje warunki. Właściciele stron muszą się do tego dostosować, podobnie jak specjaliści od SEO – pozycjonerzy. A ci co miesiąc głupieją. Coś, co było dla nich oczywiste, czego przez całe zawodowe życie się uczyli, nagle z dnia na dzień przestało mieć logiczny sens. Google co miesiąc wprowadza nowe aktualizacje. Nie dlatego, bo są lepsze dla tych, co wyszukują informacje albo dla właścicieli stron internetowych. Dlatego, żeby zarabiać i im płacić.
Lada dzień być może przed pierwszą stroną w wynikach wyszukiwania, będzie nie 3 ale 5 reklam. Pod pierwszą „dziesiątką” będzie kolejnych 5 reklam. Jeśli trafisz w wynikach wyszukiwania na jedenastą pozycję – aby się wyświetlić, twój potencjalny klient będzie musiał zobaczyć aż 20 stron twojej konkurencji. Zamiast na 11. pozycji, będziesz na 21-ej. Niezależnie od tego, jaki wspaniały będziesz miał content, wykonasz wszystko co wynikało z audytu i jaki budżet przeznaczasz co miesiąc firmie zajmującej się pozycjonowaniem swojej strony.
Pozycjonowanie stron. Pozycjonerzy SEO zgłupieli
Już dziś coraz częściej pozycjonerzy totalnie się stresują, a niektórzy wręcz chcą znaleźć inną, spokojniejszą pracę. Z jednej strony klient solidnie płacący co miesiąc za to, że praca pozycjonera przyniesie efekt. Ci dwoją się i troją, czarują klientów słowami. Co z tego, skoro po kolejnym miesiącu znów spadła ilość organicznych wejść z wyszukiwarki. Oczywiście z wyszukiwarki Google.
Jak się tłumaczą specjaliści od SEO swoim klientom? Każdy ma swoje gadki, ale i tak dobrze wie, że co by nie robił, jak bardzo się nie starał wykorzystując to, czego nauczył się przez całe swoje zawodowe życie, to efekty pracy (całkiem możliwe) będą bardziej niż złe. Na przykład w ciągu roku klientowi spadło 75% wejść organicznych. Czy na pewno uwierzy, że robiłaś absolutnie wszystko, żeby było inaczej? Powiesz klientowi, żeby miał pretensje od Google, chociaż to tobie klient płaci?
Ponad 90% wszystkich Internautów wyszukuje z Google. Korzysta z tej wyszukiwarki, nie z innych. Internauci wciąż klikają. Gdzie? Najpewniej w opłacone linki. I jeszcze trafiają na strony, które kiedyś były daleko w tyle, ale dziwnym trafem nagle trafiły do czołówki wyników, choć nawet nie mają tych fraz, których poszukujemy.
Korporacja musi zarabiać
Dziś Google to nie wyszukiwarka, lecz maszyna do zarabiania pieniędzy. Jeszcze raz: właściciel robi wszystko co możliwe, słucha się specjalisty SEO, wszystko robi tak, żeby zoptymalizować content i przypodobać się Google. Nie wystarczy, bo to Google ustala zasady. Niezrozumiałe dla specjalistów i niemal co miesiąc inne. Co chwilę Google wywraca stolik, przy którym wszyscy grają – bo to stolik z logo Google.
Nie łudźmy się, że korporacja tak pokochała Internautów i coraz bardziej chce im dostarczać wyników najlepszych z możliwych. Każda z firm pozycjonujących, każdy pozycjoner swoje wie, ale głośno nie powie o co chodzi, bo żyć z czegoś trzeba. I przekonuje klientów (coraz to nowych, bo kolejnym też spadły statystyki), że wszystko wie i jest super-specjalistą. I za kwoty z kilkoma zerami miesięcznie firma pozycjonująca cudownie sprawi, że rozgryzie potentata, w przeciwieństwie do swoich konkurentów od SEO.
Jaki wniosek?
Nie łudźmy się, że nagle cyfrowa korporacja stwierdzi, że nie interesują ją pieniądze. Albo że można wprowadzić jakieś ogólnoświatowe uregulowania prawne, które znormalizują stan i znów będzie funkcjonowało całkiem dobrze – tak, jak w wyszukiwarkach będących konkurencją dla Google.
Być może najlepszym sposobem byłoby korzystanie przez nas z wyszukiwarek innych niż Google. Gdyby Google nie miał 90% rynku, lecz na przykład 40 – mielibyśmy lepszy dostęp do naprawdę wartościowych treści, a właściciele stron niekoniecznie musieliby płacić za reklamy, ale mogliby skupić się nad tym, co dla Internautów najważniejsze: nad ciekawą treścią.
Ktoś kiedyś powiedział, że „Content is king”. Jakże byśmy chcieli, żeby znów tak było…
Napisaliśmy to, co wielu pozycjonerów i właścicieli stron boi się napisać wprost. Pewnie wielu boi się, że roboty Google którymi „kierują” pracownicy Google, są w stanie wybrane treści oraz domeny zablokować. Mamy jednak nadzieję, że niniejszy artykuł nie zostanie ocenzurowany i nic nie sprawi, że trafi na czarną listę. Google Search Controle nie zastrajkuje, a statystyki Google nie pokażą zera wizyt. Google jako potentat o nieograniczonych możliwościach, nie powinien się takich komentarzy obawiać. Gdyby jednak tak było – mamy się czego obawiać…
Wyszukiwarka Google: (c) Satyryczny.com
Zobacz też:
>
>