W chwili gdy piszę te słowa, rząd tak zwanej pani premier (inteligentni wiedzą, kto rządzi rządem) podejmuje działania, aby wywiązać się z przedwyborczych obietnic swej partii. Jak zwykle po wyborach okazało się, że świat powyborczy jest inny niż przedwyborczy. Spadły różowe szkiełka z okularów milionów wyborców na wieść o tym, że złożone przed wyborami publiczne obietnice mają się jak pięść do nosa do rzeczywistości. Z powodów finansowych (komuś trzeba zabrać, żeby innym dać to co obiecano), ale też z powodów prawnych (nagle okazało się, że nie wszystko jest zgodne z prawem polskim czy unijnym).

Podobnie jest z obietnicami złożonymi w trakcie kampanii wyborczej w trochę wcześniejszych wyborach, tych samorządowych. Coś, co wcześniej świetnie brzmiało i pomogło dostać się np. do rady miasta, nagle okazuje się nie takie proste, a nawet nie całkiem zgodne z prawem, że o zdrowym rozsądku nie wspomnę.

Jedną z obietnic pani Grażyny Ciumkiewicz (gratuluję sukcesu wyborczego), popartych przez komitet „Lepsza Przyszłość Ciumkowa w Twoich Rękach”, była troska o uzębienie ciumkowskiej dziatwy szkolnej. Nic to, że pomysł rodem z PRL-u (wielu z nas z rozrzewnieniem wspomina gierkowskie czasy prosperity kraju). Wszak coś, co raz się sprawdziło, ma szansę na powtórkę w XXI wieku, choćby na lokalnym ciumkowskim podwórku (choć bardziej pasowałoby napisać: na boisku szkolnym). Otóż ciumkowskie dzieci miałyby otrzymać bezpłatną opiekę nad swymi ząbkami bez wychodzenia ze szkoły. Gabinety stomatologiczne w szkołach – brzmi świetnie, czemu nie? Bo to tylko pięknie brzmi jako wyborcze hasło – szemrzą dobrze zorientowani i oczytani obywatele (nie tylko) Ciumkowa.

Otóż w świetle prawa, do ząbków uczniów nie można zaglądać nawet najlepszym fachowcom na świecie. Trzeba mieć zgodę rodziców lub opiekunów dziatwy. Taką na piśmie, zwaną oświadczeniem woli. Formułka nie byle jaka, konkretna, bo podpis pod inną na nic się nie zda czyli jakby dokumentu nie było.

Ale załóżmy, że ciumkowscy rodzice i opiekunowie w komplecie przebrną przez tą niedogodność stworzoną przez prawników. Po komplikacji prawnej, przedwyborczy pomysł wyżej wspomnianej pani G.C. napotyka oto na komplikację znacznie bardziej skomplikowaną, bo finansową oraz organizacyjną. Nie wnikając w zawiłości tematu (te wyklarowała w poprzednim numerze autorka tekstu opublikowanego na stronie 5), pomysł darmowego leczenia ząbków ciumkowskich uczniów w szkołach, jest niewykonalny. Chyba, że znajdzie się ktoś z bardzo grubym portfelem, jakiś ciumkowski Rockefeller i filantrop i spełni przedwyborczą obietnicę pani G.C.

Nie to, żebym się czepiał, bo sam mam zęby i chciałbym żeby ciumkowskie dzieci miały je jak najdłużej. Albo że pomysł pani G.C. mi się nie podoba i zazdroszczę jej, bo sam mógłbym na niego wpaść i siedzieć teraz wśród ciumkowskich radnych, pobierając tzw. dietę. Z rzeczywistością trzeba się jednak zmierzyć, a ta bywa nieubłagana. Zanim się coś głośno powie, warto to przemyśleć, przeanalizować i popytać fachowców. Klepanie obietnic przed wyborami jak widać jest skuteczne (patrz wspomniana na początku partia), ale po wyborach ludzie to przypomną i zażądają spełnienia obietnic.

Dlatego, jeśli nieśmiało mógłbym zaproponować, skoro nie ma szans na załatwienie leczenia ząbków w ciumkowskich szkołach, niech radna G.C. zapłaci z własnej kieszeni za to, co obiecała. A jak nie wystarczy, niech dołożą coś osoby z komitetu „Lepsza Przyszłość Ciumkowa w Twoich Rękach”. Wszyscy będą szczęśliwi, a dziennikarze i felietoniści nie będą się już czepiać. Świat będzie piękny, bo właśnie mamy lepszą przyszłość w naszych rękach.

Obietnice w (c): Satyryczny.com / Szczepan Sadurski

Felieton ukazał się w 2015 r. w jednym z tygodników lokalnych. Nazwa miasta i nazwiska zostały zmienione.