Telewizyjne wpadki według Skiby

wpadki koncerty telewizja Krzysztof Skiba

Wpadki telewizyjne

Wpadki to coś, co kocha publiczność. Jak po scenie płynie piękna wokalistka, to nie budzi żadnych emocji. Dopiero, gdy się przewróci i wywinie widowiskowego orła, jest co komentować.

Co tam wywrotki! Sam zaliczyłem takich kilka, w tym jedną podczas „Sylwestra z Polsatem” w Warszawie, gdy w szale koncertowym wpadłem do kanału, w którym siedział operator kamery. To była scena jak z filmu komediowego z Charlie Chaplinem. Zniknąłem w czarnej dziurze niczym bohater filmów rysunkowych.

Wpadki telewizyjne. Sopot czy Opole?

Częstymi wpadkami są pomyłki miejsca w którym się występuje. Kasia Wilk wychodząc ostatnio na scenę w Operze Leśnej w Sopocie powiedziała „Dobry wieczór Opole”. Pomylić Festiwal TVP z festiwalem TVN, to dosyć zabawna historia.

Dawno temu występując w Koszalinie powiedziałem, że Big Cyc wita wszystkich w Koninie. Szybko się zorientowałem, że dałem plamę i przerobiłem to w żart. Oświadczyłem szybko, że to taki punkowy dowcip, bo doskonale wiem, że gramy w Kołobrzegu, znaczy w Kielcach, a sorry w Kazimierzu czy w Krakowie.

Wyliczanka miast na literę „K” dała do zrozumienia publiczności, że to wszystko było zamierzone. I nikt się nie obraził.

Gorzej jest, gdy podczas koncertu wykonawca nie raz i nie dwa, ale cały czas myli nazwę miejsca w którym występuje. Lata temu byłem świadkiem, gdy pewien nie do końca trzeźwy gwiazdor, podczas koncertu w Mysłowicach pozdrawiał przez cały czas i do końca występu „wspaniałą publiczność z Myślenic„.

Kiedy łatwo o wpadkę

Gdy zespół jest w trasie i gra pod rząd dziesięć czy więcej koncertów, to miasta mają prawo mu się w głowie pomylić. Przytomny menago szykuje wówczas kartkę z napisem miasta, w którym jest koncert i przykleja na scenie w miejscu, gdzie zwykle skacze wokalista.

Zachodnie gwiazdy, które po premierze nowej płyty bywa, że są w trasie dwa, a nawet trzy lata non stop, mylą często numery pokojów hotelowych, bo nie są w stanie zapamiętać codziennie innego numeru. Zdarza się, że w kontraktach mają wpisane stałe numery pokojów hotelowych. Gwiazda wie, że obojętnie czy nocuje w Nowym Jorku, Madrycie, Londynie czy w Radomiu, zawsze ma pokój nr 115 i wówczas nie wlezie, komuś obcemu do łóżka.

Chyba, że specjalnie się pomyli.

Wpadki telewizyjne – felieton: (c) Krzysztof Skiba